w okolicy stolicy

Z oczami zasłoniętymi zawiązaną na karku kurtką, powoli, noga za nogą, przemierzał kolejne kilometry w niekończącym się marszu.  Jego spuszczona głowa wydawała się wyrażać zupełne pogodzenie się z niewolniczym losem i tylko długie sterczące uszy uciekały gdzieś do wolności, poruszając się w kierunku dochodzących od strony szosy dźwięków. Mimo że szedł już tak od kilku godzin, ciągle znajdował się w tym samym miejscu. Promienie majowego słońca raz ogrzewały lewą stronę jego ciała, by po chwili paść na prawą. I choć nie umiał liczyć, doskonale wiedział że po kolejnej chwili odmierzonej ośmioma krokami miłe ciepło rozleje się ponownie po jego lewym boku.  Cztery kroki — prawa strona, kolejne cztery i znów lewa.  Miarowy chrzęst granitowych żaren idealnie dopełniał monotonii oślego losu.

Na co dzień w Pekinie rzadko udaje się zobaczyć zupełnie nieodległe, leżące na zachód od miasta, wzgórza Xiangshan. Unosząca się nad miastem szarawo-brunatna mgiełka smogu skutecznie to utrudnia.  Jeszcze większego szczęścia trzeba, żeby z Wieży Bębnów lub Wieży Dzwonów dojrzeć choćby zarysy leżących na północy gór. Ale wystarczy nieco ponad godzina jazdy miejskim autobusem, aby zobaczyć zaprzęgnięto do żaren osiołka. Yanqing, Miyun na północ i Pinggu na wschód od Pekinu to miejsca, które mimo że administracyjnie należą do stolicy, zupełnie jej nie przypominają.  Wokół sporo jest drzew, szczególnie przyjemnie wyglądających wiosną.  Powietrze jest przejrzyste, tak że z reguły zobaczyć można niebieskie niebo. Płynące wolno życie przyspiesza jedynie w czasie weekendów, kiedy do rozsianych po wioskach gospodarstw agroturystycznych zjeżdżają pekińczycy aby oddawać się ulubionym rozrywkom: jedzeniu, karaoke i fajerwerkom. A wszystko to, nierzadko, w cieniu Wielkiego Muru.

Mapa na razie tylko tak: okolice Pekinu

Dodaj komentarz