na wschód przez zachód
Piąta rano w Kostrzynie. To chyba pierwszy raz kiedy podróż na Wschód rozpoczynam jadąc na Zachód. W dworcowym barze, za cenę herbaty z cytryną w styropianowym kubku, od pani z chrypiącym głosem dowiaduję się, że system „za 5 euro do Berlina” jeszcze funkcjonuje, trzeba tylko poczekać, bo piąta rano to mimo wszystko zbyt wczesna pora.
lepiej kijek pocienkować…
Koniec roku (i nie tylko), świadectwo odebrane, wyruszamy na Zakaukazie. Zamiast statywu — kijki, więc znowu nic nie wyszło z prób odchudzenia bagażu. Tym bardziej, że pochuchałem na zimne i zapakowałem puchowy śpiwór. Mówią, że lepiej kijek pocienkować, niż go później pogrubić…